Bohaterami powieści obyczajowej niespełna trzydziestoletniej  pisarki są młode osoby i do nich skierowane jest przesłanie zawarte w tytule . Nie oznacza to, że  starszy czytelnik nie znajdzie w tej  książce czegoś dla siebie. Poznaje pracę w dużych korporacjach, a szczególnie panującą w nich atmosferę i stosunki między pracownikami. Wartością książki jest ukazanie  sylwetek wielkomiejskich singli,  których życie rodzinne znacznie różni się od schematów jakie w większości panują w małych środowiskach.

Powieść, która ma wiele cech tradycyjnego romansu ukazuje siłę przyjaźni, bezinteresownej pomocy koleżeńskiej, miłości w różnych stadiach : budzącej się, trwającej i takiej, której nie da się uratować. W tym zakresie można powtórzyć za jednym  z recenzentów książek Natalii Sońskiej, że jest ona niepoprawną romantyczką i optymistką, każda jej książka kończy się szczęśliwie. Czytelnik sam sobie odpowie, czy życie – nie wliczając krótkich okresów niepowodzeń - jest pasmem miłości i szczęścia.

    Pozytywem jest ukazanie różnorodności charakterów i temperamentów  kreowanych bohaterów. Zdarza się jednak, ze czytelnik  zdumiony jest cechami niektórych osób. Mądra i doświadczona życiowo góralka ma taką wiedzę jak terapeuta lub psycholog z wyższym wykształceniem. Jej tyrady wygłaszane są językiem literackim, a gwarą góralską potrafi powiedzieć tylko dwa wyrazy : dyć i tys.

  Można być zaskoczonym potężną rolą   urządzeń elektronicznych w pracy  i w życiu prywatnym bohaterów powieści. Wszechobecne komputery, laptopy, telefony komórkowe są wręcz  nieodzowne. Odnosi się wrażenie, że osoby występujące w tej powieści są od tych urządzeń uzależnione i bez nich byłyby mało samodzielne, a nawet bezradne.

  Ocena stylu i języka jakiego używa autorka nie jest już tak pozytywna. Na wielu stronach znajdziemy taki wyrażenia jak:  wyszczerzył(a) się, przewrócił(a) oczami, prychnął (a). Spotykamy też takie  zdania,  które z logiką nie mają wiele wspólnego: karczma góralska to klimatyczne miejsce, pachniało  pożywną góralską strawą, taca ze śliwowicą, blady śmiech, patrzył na zbliżającą  się  z zamówieniem kelnerkę. Autorka używa już mało  współcześnie stosowanych imiesłowów przysłówkowych uprzednich, np.:  ujrzawszy. Zdarza jej się, że wyraz określany jest na końcu zdania. Wydaje się, że Natalia Sońska chce pobić rekord w ilości napisanych powieści, co w konsekwencji odbija się ujemnie na tzw. wartościach artystycznych. Pośpiech zawsze był złym doradcą twórców.

Edward Dziaduła (DKK Cieszanów)