Nie podejmuję się tłumaczenia tytułu książki, bo słowo betonoza nie występuje w słownikach języka polskiego. Może autor celowo użył końcówki  słowa psychoza, co oznacza chorobę psychiczną, więc  betonoza  oznaczałaby nieracjonalne, na mierne zastosowanie betonu w miastach. Książka nie jest dziełem literackim, raczej udokumentowaną, obszerną informacją o wypieraniu zieleni i drzew przez brukowanie i betonowanie każdej  możliwej wolnej przestrzeni w miastach. Może też  służyć jako podręcznik dla uczniów szkół średnich i  studentom kierunków budownictwa a szczególnie ochrony środowiska i ekologii. Można ją też nazwać  dziełem publicystyczno- edukacyjnym.  

       Autor oparł się na osobistych spostrzeżeniach, podróżując wiele po Polsce. Wymienia nazwy  dużych  jak też mniejszych miast, wśród których znalazł się też siedziba naszego powiatu-  Lubaczów. Z przypisów można wywnioskować, że przestudiował wiele opracowań naukowych, dotyczących zachodzących zmian  klimatycznych na Ziemi. Treść książki  nie jest  demagogią i propagandą związaną z teoriami o globalnym ociepleniu, wprost przeciwnie  opiera się na  naukowych badaniach.

    Dużo miejsca przeznacza na pokazanie efektów  wycinania drzew nie tylko w lasach, ale   w parkach i terenach rekreacyjnych, w dużych skupiskach ludzkich. W wielu miejscach pokazuje jaką bezcenną wartość dla zdrowia człowieka  stanowią drzewa, które obecnie zastępuje się „sterylnymi, jałowymi przestrzeniami betonowo- trawnikowymi”. Wskazuje również na pogłębiający się deficyt wody w Polsce.

  Na przykładzie Amsterdamu pokazuje  skutki choroby samochodozy w dużych miastach.      Rzeczowo  rozprawia się z głośnym hasłem budowy drugiej Japonii, która swój rozwój oparła na nadmiernym wykorzystaniu betonu,

   Wnioski wyciągnięte z analiz naukowców  pozwalają autorowi   na formułowanie katastroficznych  prognoz. Trudno nie przyznać mu  racji, gdy obecnie  jesteśmy świadkami anomalii pogodowych na całym świecie. Uważa, że do bezpowrotnego zniszczenia przyrody potrzeba: władzy, pieniędzy i ciszy. Ten ostatni element oznacza milczącą zgodę społeczeństwa wobec rządzących, którzy mają władzę i pieniądze.

   Jan Mencwel nie ogranicza się  do wskazywania  zagrożeń wynikających z błędów popełnianych przez architektów i urbanistów a w szczególności polityków i samorządowców, ale wskazuje też co należy zrobić aby uniknąć – w najbliższym czasie- katastrofy ekologicznej.

     Każdy człowiek chce oddychać czystym powietrzem, więc każdy ma obowiązek  dbać o środowisko, w którym żyje. Pomoże mu tym refleksja po przeczytaniu tej książki. Oby nie było za późno.

 Edward Dziaduła (DKK Cieszanów)