Każdy dorosły Polak wie, kto to jest Wojciech Mann. Osobowość telewizyjna, a szczególnie radiowa. Ostatnio głośno było o nim w związku z jego odejściem z radiowej Trójki, na znak protestu po zwolnieniu długoletnich redaktorów audycji muzycznych. Obecnie występuje w nowopowstałym Radiu Nowy Świat.
Rozmowa – wywiad ma dwa wątki główne . Pierwszym są informacje o rodzinie Mannów : dziadków i rodziców Wojciecha, jak też syna Marcina. Drugim jest muzyka rozrywkowa, którą pasjonował się i prezentował na antenie radiowej przez ponad pół wieku. Bohater unika patosu, nie czyni z siebie herosa medialnego, w jego wypowiedziach jest wiele autoironii i dystansu do siebie.
Wojciech Mann bardzo ciepło wspomina dziadków i rodziców, szczególnie babcię , która ze skromnej emerytury fundowała zakup płyt z nagraniami współczesnej muzyki rozrywkowej. Malarstwu ojca poświęca większą uwagę, nie czyniąc z niego ofiary czasów tzw. komuny. Stara się pokazać rodzinę i siebie jako normalnych ludzi, dla których wykonywana praca jest pasją. Dużo miejsca poświęca edukacji i wychowaniu syna.
Fragmenty książki, w których W. Mann mówi o swojej rodzinie są ciekawe, ale nie rewelacyjne, gdyż takie problemy miały prawie wszystkie polskie rodziny. W dodatku nie był on nadzwyczajnym dzieckiem a tym bardziej ojcem.
Rozmawiający nie unikają krytycznych uwag na temat aktualnej polityki kulturalnej państwa. Te fragmenty książki są dla mnie najciekawsze, bo o kulturze a szczególnie mediach rozmawiają osoby, które tę dziedzinę życia społecznego znają z autopsji a nie z opowieści osób trzecich. Wojciech Mann urodzony w 1948 r. pracował zarówno w okresie PRL jak i w wolnej Polsce. Nie szczędzi słów krytyki czasom komuny, a obecny stan kultury w jego ocenie jest jeszcze gorszy niż w „czasach słusznie minionych”. Świadczą o tym wyraźnie fragmenty jego wypowiedzi. „Człowiek na co dzień obcował z drętwą nowomową Wiadomości, ale tuż pod ręką miał Przyborę z Wasowskim, Jerzego Dobrowolskiego , Trójkę, …. Jacka Fedorowicza, Bardiniego Koftę, Osiecką… Przecież poziom literacki tego , co oni wtedy wyprawiali w Opolu- ten Młynarski – musiał docierać do każdego , sprawiać, że człowiekowi otwierały się nowe horyzonty. … A teraz z estrady największe głąby produkują zwyczajne gówno…. To jest czas tępienia fachowców.
Wartością książki jest to, że wypowiada się w niej człowiek skromny, krytyczny wobec siebie, doświadczony, pracowity, pasjonat muzyki, mający szerokie horyzonty umysłowe, który przyjaźnił się z ludźmi kultury z „najwyższej półki’, chociażby wcześniej wymieni oraz Korą, Bożeną Walter, Andrzejem Olechowskim, Krzysztofem Materną i innymi. Poznajemy erudytę, który przeczytał wiele, umie docenić ponadczasową wartość słów wielu piosenek. O przekazie „Dezyderaty” Unikaj głośnych i napastliwych- są udręką ducha - wypowiada się jako doskonały obserwator ludzkiego postępowania: Te proste rady już wcześniej sformułowało chrześcijaństwo , a mamy je w głębokim poważaniu. Inna wypowiedź jest jeszcze bardziej dosadna: …żona wygrzebała…programy telewizyjne z lat 70. – jaka to była jakość aktorów, muzyki, przygotowania. I jak to teraz zestawić z tymi festynami disco polo ?
Książkę warto przeczytać, bo pytająca zadaje niebanalne pytania, a odpowiedzi są wynikiem doskonałej znajomości życia kulturalnego w naszym kraju w minionym półwieczu.
Edward Dziaduła