Jest to książka o ukraińskich kobietach w różnym wieku, od kilkuletniej dziewczynki  do prawie stuletniej nestorki rodu. Prym wiodą trzy spokrewnione ze sobą wyzwolone dziewczyny, które w ciągu trzymiesięcznych wakacji dokonują wielu zmian zarówno w swoim życiu jak i środowisku, w którym na krótki czas się znalazły. One decydują  o kolejnych małżeństwach i nieformalnych związkach. Ich partnerzy to nie tylko Ukraińcy, jest tam też Japończyk  i Irlandczyk . W ich działaniu jest wiele  przypadkowości i podejmowania decyzji pod wrażeniem chwili. Oprócz więzów rodzinnych łączy ich  dom, w którym mieszkały trzy pokolenia. Jedna z nich wyraża to w swojej wypowiedzi: Jest wiele  miejsc, w których stoją ich domy, ale nie ma  drugiego takiego, do którego  wszystkie wracają. W tym  domu zawsze czeka na nich babcia, która akceptuje – nie zawsze rozsądne- ich poczynania.

  Czytelnik szukający fabuły, bohaterów i akcji może tę książkę odłożyć już po przeczytaniu pierwszych stron. Jest to typowy publicystyczny reportaż, mający cechy podręcznika dla studentów architektury, ekonomii. Zawiera też wiele wątków politycznych. Wartością tej publikacji jest przekazanie gruntownej wiedzy o budownictwie mieszkaniowym od czasu odbudowy kraju po zniszczeniach wojennych po dzień dzisiejszy. Autor zaznacza, że nie jest to praca naukowa, jednak opiera ją na bogatej bibliografii związanej z tematem.

   Podtytuł, w którym pierwszy człon zrostu (pato) zapowiada, że nie będzie to laurka, raczej ukazanie wielu nieprawidłowości w tej części gospodarki narodowej. Mówi o złych ustawach i ludziach, którzy je przygotowywali, jak też o przedsiębiorcach, którzy robią wszystko aby osiągnąć jak największe zyski. Wskazuje też nieliczne przypadki racjonalnego działania. Łukasz Drozda nie ogranicza się do wskazywania złych praktyk deweloperów i decydentów w branży mieszkaniowej, podaje też działania, które mogą pomóc w rozwiązywaniu problemu braku mieszkań, zaznaczając jednocześnie, że jest to proces na długie lata i wymagający woli politycznej oraz dużych nakładów finansowych.

                                 

    Monika Sznajderman ur. 1959 r., córka lekarzy (matka Polka ojciec Żyd, przeżył Houlocast). Jest  współzałożycielką Wydawnictwa Czarne, a prywatnie, żoną Andrzeja Stasiuka, pisarza i podróżnika. Od kilkudziesięciu lat mieszka w Wołowcu, w Beskidzie Niskim. Historia tej miejscowości jest tłem rozważań na temat zmian, jakie zachodzą w życiu wielu pokoleń. Autorka uwiarygadnia je bogatą bibliografią, którą stanowią dokumenty archiwalne, opracowania naukowe oraz utwory literackie. W dawnym Wołowcu mieszkali prawosławni, grekokatolicy i Żydzi. Aby przybliżyć ich losy autorka włącza- sięgający blisko sześćset lat- „wehikuł pamięci”, w którym znajdują się ludzie, rzeczy, które kiedyś im służyły, miejsca w których rodzili się mieszkali, często musieli je opuścić, tylko niektórym udało się dożyć sędziwego wieku i być pochowanym w rodzinnej ziemi. Czy nużące jest wyliczanie imion i nazwisk byłych mieszkańców Wołowca i sąsiednich miejscowości? Odpowiedzią są słowa:  „To w gruncie rzeczy nieistotne, powie ktoś ,gdzie mieszkał ponad czterysta lat temu  jakiś młynarz z rodziną. Cóż to może kogoś obchodzić, tyle ludzi, tyle pokoleń ,tyle ważnych wydarzeń wstecz. Ale ja jestem ciekawa, w którym miejscu moje kroki przecinają się z krokami tych, którzy kilkaset lat chodzili zmielić zboże na mąkę...”

Jest to autobiografia składająca się z trzech części – Dzieciństwo, Młodość, Uzależnienie. Autorka jest bardzo szczera, opowiadając o swoim życiu, które składało się zarówno z sukcesów jak też upadków. Nikogo nie oszczędza, krytycznie pisze o sobie, rodzinie, przyjaciołach i znajomych. Gdyby jej życie nie zakończyło się samobójstwem, można byłoby przypuszczać, że przejaskrawia obraz swego krótkiego i trudnego życia (1917- 1976). Można się też zastanawiać dlaczego tak brutalnie obnaża swoje słabości, czasem nawet naiwność graniczącą z głupotą. W tej książce ukazane są realia życia duńskiej rodziny robotniczej, warunki życia wielkomiejskiego, atmosfera wśród twórców.

                 Książka składa się z 13 wywiadów z psychoterapeutami i psychoanalitykami. Autorka sama jest  psychlożką i psychoterapeutką. Opublikowała kilka książek i sporo wywiadów z tego zakresu , więc wie o co pytać. W zasadzie pytania są takie same do wszystkich, z którymi rozmawia. To nie umniejsza wartości książki. Wszystkie osoby, z którymi przeprowadza wywiady są w podeszłym wieku mają znaczny dorobek naukowy i uznanie w świecie naukowym za granicą. Prawie wszyscy są pochodzenia żydowskiego lub mają jakiś procent domieszki krwi .